Kambodza - Siem Reap 22 pazdziernik poniedzialek



Zaspalismy na autobus do Kambodzy, obudzilismy sie na 15 minut przed jego odjazdem, cale szczescie Azja nie nalezy do krajow, ktory dba o punktualnosc a poza tym bylismy juz wlasciwie spakowani. Udalo nam sie wiec zjesc sniadanie, przygotowane w znajomej restauracyjce-musli z jogurtem i owocami dla Janusza i banan z jogurtem dla mnie. Pychotka i tylko 30 batow. Umylismy zeby na ulicy reszte toaley dopelniajac biegajac z miejsca spotkania do naszego hotelu czekajac na “podbieracza” czyli goscia na motorze, ktory obchodzi po ulicy i kolekcjonuje wszystkich tursystow na konkretny autobus. Potem wszyscy ida za nim gesiego z bagazami do miejsca gdzie czeka autobus, czasami trzeba przejsc kilkaset metrow. Czekal nas spory kawalek drogi i zaloze sie ze, kazdy z pasazerow juz na pewno my zastanawialismy sie jakim bedzie ten nasz autobus i co nas spotka po drodze. Dodajmy, ze w Azji moze sie zdazyc wszystko musimy pozostac czujni, uwazni ale jednoczesni nie mozemy zapomniec, ze jestesmy na wakacjach!
Po kolei bylo tak autobus byl nawet nie zly tzn. klimatyzacja, maly kibelek etc. ale caly cyrk zaczal sie gdy dotarlismy na miejsce gdzie zjedlismy obiad (kolejna odmiana ryzu z warzywami) i czesc z pasazerow “oddala sie w rece” przyjaznych Tajow zalatwiajacych wizy to Kambodzy. Jak sie pozniej okazalo cena za ta usluge jest cenna umowna i zalezy nie wiem od czego moze od pogody:). My zapobiegawczo mielismy juz swoje wizy w paszportach wiec nas to nie dotyczy. Na granicy dowiedzielismy sie ze kradna, grabia i w ogole dzungla a poza tym w Siem Reap jest tylko jeden bankomat, ktory jest na dodatek zablokowoany z powodu przerw w doplywie pradu. Zapobiegawczo zostalismy doprowadzeni do bankomatu jeszcze po stronie Tajskiej aby naladowac kieszenie kasa! Nam od razu wydalo sie to podejrzane, cos tu jest nie tak.... my wyciagnelismy 20000 batow i tak w koncu musimy miec te pieniadze wiec nie robi nam to zadnej roznicy gdzie je wyciagniemy. Jak sie pozniej okazalo nasze obawy byly sluszne, zaraz po przekroczeniu granicy zawiezino nas do kantoru gdzie w milczeniu zamieniano walute po obrzydliwie niskim kursie. Zapobiegawczo wymienilismy tylko 3000 batow zeby miec na poczatek potem zobaczymy. W Kambodzy mozna placic dolarami USA, Tajskimi batami (Baths) jak rowniez lokalna waluta on nazwie Riel. Pomimo zapewniem ze strony naszego “zaprzyjaznionego” kambodzanskiego pilota, ze zawiezie nas na dworzec autobusowy gdzie bedziemy mogli sie rozejrzec za hostelem wyladowalismy w hotelu przyjaciol jego przyjaciol, ktorego przyjaciele polecili go innym przyjaciolom ;) Klasyczny przyklad mafii turystycznej zerujacej na zachodnich turystach czli “Gringo” lub tez “chodzacy dollar" (walking dollar) . Jak sie pozniej okazalo nie trafilismy tak zle, tym razem sie udalo czysto, tanio i pdwozka do centrum miasta na Tuk Tuku za darmoche. Tej nocy poszlismy spac dosyc pozno, opijajac szczesliwy koniec “drogi przez meke” bo tak nalezy nazwac odcinek 160 km z granicy Tajsko – Kambodzanskiej do miasta Sien Reap. UWAGA ZAJELO NAM TO 7 GODZIN! Szumnie nazwane droga klepisko czy tez trasa cos w rodzaju wydluzonego poligonu wojskowego byla swojego rodzaju atrakcja turystyczna, czegos takiego w calym swoim zyciu jeszcze nie przezylismy. Autobus poruszal sie z predkoscia zolwia a klimatyzacja to otwarte okna przez, ktore tumany kurzu okrywaly nas, bagaze i wszystko wewnatrz autobusu. Ale co najciekawsze nastroje nam dopisywaly i jakims cudem cala podroz uplynela nam niespodziewanie szybko. Na cale szczescie okazalo sie, ze mielismy fajna grupe ludzi w autobusie i nawet udalo nam sie spiewac piosenki przy akompaniamencie gitary.
Miedzy Tajlandia i Kambodza na przejsciu granicznym.... jest pas ziemi niczyjej gdzie znajduje sie cala masa kasyn, Azjaci maja ogromne zamilowanie do hazardu lecz w wiekszosci tutejszych krajow jest on zakazany. Widok ludzi pchajcych ogromne wozki z czysm co dla nas wygladalo jak smieci, cala masa skuterow, ciezarowek zaladowanych do granic mozliwosci i w ogole niesamowity tlok zostanie nam na dlugo w pamieci. Nie robilismy zadnych zdjec ani video z uwagi na kurz unoszacy sie w powietrzu a poza tuym totalny haos, zamieszanie i pospiech w jakim sie poruszalismy nie sprzyjal tego rodzaju zajeciom.

Komentarze

Popularne posty