Indonezja - Bali 31 sierpień 2007 piatek







Rano po sniadaniu wybralismy sie na zwiedzanie okolicy i tutaj tak jak na Fidzi okazalo sie, ze wlascicele malych sklepikow czy tez ulicznych straganow preferuja marketing agresywny czyli nagabywanie i naklanianie niemalze na sile aby wejsc do ich sklepu. Na poczatku bylismy ich najlepszymi przyjaciolmi ale gdy okazalo sie, ze nie chemy nic kupic chcieli nas zabic spojrzeniem bazyliszka. Bylo to dokuczliwe doswiadczenie ale po kilku godzinach po prostu zaczelismy ich ingnorowac. Dobra strona robienia zakupow u tego typu „handlowcow” jest targowanie sie. To niemalze przymusowy element handlu na Bali w przeciwnym razie oskubali by nas z pieniedzy w ciagu jednej nocy. Ja stosuje sposob na portfel czyli przed wejsciem do takiego straganu odkladam sobie odpowiednia ilosc pieniedzy do mojego malutkiego nedznego portfelika i jak juz dochodzi do tranzakcji jednym ruchem pokazuje sprzedawcy, ze na prawde nie mam wiecej pieniedzy i ma do wyboru zabrac to co mu daje lub wychodze. Przewaznie udaje mi sie wytargowac okolo 30% ceny poczatkowej. Naturalnie nie wszedzie mozna sie targowac ale zawsze warto sprobowac.

Wyzywienie na Bali jest zroznicowane cenowo jak i jakosciowo. W przewodniku napisano, ze Indonezyjskie jedzenie jest najgorsze z calej Azji po krotkim czasie wszystko smakuje tak samo i o dziwo to jest niestety prawda. Jak jest tanio (typowe danie to ryz lub makaron zapiekany z kurczakiem, warzywami i duzym krakersem z krewetek sok pomaranczowy lub duze piwo to kwota okolo AUD$6) sa rowniez lepiace stoliki, na ktorych maszeruja mrowki zgrabnie zebrane przez kelnerke na oczach klienta zanim podano nam jedzenie. Jak jest drogo (ryba grillowana z cala masa dodatkow, ryz, sosy, salatka owocowa i napoje AU$20) to nie spodzewacje sie super obslugi bo moze was oblsuzyc kelner, ktory po skonczonej kolacji czysci stolik rowniez na oczach klienta serwetka, ktora wlasnie otarlem usta. Balijczycy staraja sie jak moga aby podniesc poziom uslug w celu odzyskania turystow utraconych po zamachach bombowych w 2002 i 2005 roku. Co tu duzo gadac turystyka jest najwazniejszym jezeli nie jedynym zrodlem dochodu na tej wsypie.

Kuta na Bali to centrum turystyczne z plaza o dlugosci 8 km, ktora jest mekka dla serferow. Naprawde piekna plaze choc z nieciekawym piaskiem koloru ciemnego. Atmosfera typowo wakacyjna i uwaga na plazy mozna pic, palic ile dusza zapragnie co w Australii jest zakazane.

Samo centrum jest zatloczone do granic mozliwosci przynajmniej tak nam sie wydawalo. Jak twierdza lokalni przed zamachami bylo jeszcze tloczniej (jak to mozliwe!). Przerazliwie waskie drogi i jeszcze wezsze chodnki dla pieszych sprawiaja, ze na drogach panuje kompletny ale za to zorganizowany haos. Przejscie na druga strone ulicy to rosyjska ruletka uda sie albo nie. Igrajac z losem przy odrobinie szczescia mozna ujsc z zyciem ale trzeba byc ostroznym az do bolu. Skutery sa bardzo popularnym srodkiem transportu na Bali (wynajecie na dzien to okolo AU$ 6 plus paliwo). No i jak tu sie dziwic Australijczykom, ktorzy sa tutaj najczesciej spotykana nacja, wszystko tanio, slonce od rana do wieczora, dyskoteki, puby zyc nie umierac.

Zakwaterowanie rowniez nie najgorsze w wiekszosci hoteli sa baseny ale jak ktos na prawde chce oszczedzac to mozna znalezc totalna nore doslownie za grosze.

W czasie calodniowej wycieczki do swiatyn hinduskich rozrzuconych po calej wyspie mielsimy okazje zapoznac sie zarowno z zyciem codziennym tutejszej ludnosci jak ich kultura i religia. Jadac na polnoc wyspy po drodze spotkalismy wiesniakow pracujacych na polach ryzowoch, jak rowniez mlodego chlopka, ktory przy drodze prezentowal olbrzymia guane siedzaca na kawalku drewna, wielkiego pytona zamknietago w pudle i dwa poteznych rozmiarow nietoperze. Mozna bylo sie zrobic sobie zdjecie z tymi zwierzetami za odpowiednia oplata my jednak nie skorzystalismy.

Punktem kulminacyjnym tego dnia byla wizyta w Tanah Loh gdzie nad brzegiem moza na malym pagorku znajduje sie hinduska swiatynia. Jest to miesjce gdzie przybywaja cale rzesze turystow by podziwiac zachod slonca na tle tej majestatycznej budowli. Nam co prawda nie udalo sie zobaczyc pelnego zachodu slonca niemniej jednak miejsce to jest warte odwiedzenia.

Komentarze

Popularne posty