Malezja - Perhentian 21 wrzesien 2007 piatek






Opuscilismy wreszcie Kuala Lumpur i lokalnymi liniami autobusowymi dojechalismy duzym klimatyzowanym autobusem do Kula Besatu gdzie zaraz z autobusu zwineli nas na ostatni prom na mala wysepke Perhentian. Doplynelismy do celu juz prawie po zmroku wiec nie mielismy duzego wyboru i po zasiegnieciu jezyka u innych turystow postanowilismy wysiac na polnocnym brzegu w malym hosteliku D’Lagoon. Warunki troche jak na Fidzi, dostalismy maly pokoj za 30RM i po smakowitej kolacji, ktora mozna bylo zjesc dopiero po 20-tej z powodu Ramadanu, zaczelismy sie zajadac wspanialymi mlecznymi koktajlami kokosowymi. Na drugi dzien przy sniadaniu przygladajac sie nowo przybylym gosciom uslyszelismy polski jezyk, super mamy jakas pare, z ktora bedziemy mogli spedzic mily dzien. Po chwili znowu uslyszalam polski jezyk ku naszemu zdziwieniu okazalo sie, ze cala lodz zaladowana byla Polakami, az 6 osob. Dwie pary z Poznania podrozujace razem i jedna przypadkowo spotkana - wspaniali Danusia z Jackiem z Warszawy. Razem spedzilismy 3 dni na totalnym lenistwie, z malym wyjatkiem kiedy to wybralismy sie na godzinna wyprawe przez wzgorza na Long Beach. Byla to naprawde mordercza wyprawa w sloncu, ale bylo warto bo plaza byla naprawde ciekawa z prawdziwie backpakerska atmosfera. Cala masa mlodziezy z tymi raczej mniejszymi funduszami na wakacje opanowala to miejsce w calosci dla siebie. Slabej kategorii hosteliki wraz z restauracjami rozciagaja sie wzdluz plazy do tego pelno firm oferujacych uslugi nurkowania, snorkowania, wyprawy na zolwie, wodne taksowki, promy na staly lad i autobusy do pozostalej czesci Malezji. Sama wyspa nie zachwycila nas za bardzo, coz widzielismy juz przeciez najpiekniejsza lagune swiata Bora Bora. Janusz nurkowal za jedyne 70RM, ale przejrzystosc wody nie byla za dobra widocznosc tylko na 5 m. Jedyna atrakcja bylo dla niego nurkowanie do wraku statku, coz wody Malezji nie sa zbyt ciekawe w tym rejonie.
Kazdego wieczoru nawiedzala nas burza zwiastujaca poczatek pory deszczowej. Ostatniej nocy mielismy nie lada przygode, porywisty wiatr stracil galaz z drzewa rosnacego nad naszym pokojem i rozwalil dach. Naszczescie nam nic sie nie stalo, ale jedna pare trzeba bylo przeniesc gdzie indziej poniewaz ich pokoj zostal bez dachu, rowniez Danusia z Jackiem musieli zmienic lokum u nich tez pojawila sie szczelina.
Kazdego dnia o roznej porze w malym strumyku obok naszej stolowki pojawialy sie Varany, te olbrzymie jaszczury sa zupelnie nieszkodliwe dla czlowieka jednakze ich rozmiary wzbudzaja respekt.

Komentarze

Magda pisze…
widze ze perhentian nie przypad wam do gustu. no coz - po tahiti chyba malo jaka wyspa zachwyca :D
Unknown pisze…
Hej! pozdrowienia dla niestrudzonych poszukiwaczy przygód od dopiero początkujących podróżników :) Tutaj się spotkaliśmy i jak dla nas był to czas spędzony w wyborowym towarzystwie. My z Malezji udaliśmy się do Krabi (polecamy kajaki po rzece w towarzystwie małp:)), a później do Bangkoku i niestety stamtąd już do domku... Trzymamy kciuki za dalsze etapy waszej podróży. Marta i Krzysiek z Poznania
P.S. fotki super!!!
zapraszam do obejrzenia naszych z Azji:
http://picasaweb.google.pl/martkakaczmarek

Popularne posty