Australia - Darwin 27 sierpień 2007 poniedzialek


Pzed przyjazdem do Darwin w drodze z Kakadu czekala nas jeszcze jedna atrakcja, skaczace krokodyle. Rejs, ktorym plynelismy odbywa sie na rzece o tej samej nazwie co miasto Adelaida i trwa godzine. W trakcie tej godziny szukalismy dziko zyjacych krokodyli, w cale dlugo nie trzeba bylo czekac. W momencie kiedy podplywal do nas 5 metrowy samiec, ktory jest o wiele wiekszy niz samica, z gornego pokladu jeden z czlonkow zalogi wywieszal na wedce kawal miesa. Krokodyl podplywal blizej i wtedy wedka wedrowala do gory, a on wyskakiwal z wody, zeby ja zlapac. Nalezy tu dodac, iz ogon krokodyla jest sila napedowa, ktora pozwala mu na wynuzenie trzech czwartych swojego ciala z wody. Super widowisko, ale musze przyznac, ze liczylismy na wiecej krokodyli, a tym czasem bylo ich tylko okolo osmiu. Niemalze kazdy z nich byl powaznie pokiereszowany, bez lap etc. Po skaczacych krokodylach pojechalismy prosto do Darwin, miasto wyglada jak jedna wielka budowa, na kazdym kroku cos buduja. Darwin w porze deszczowej jest nawiedzane przez huragany, ktore sieja ogromne spustoszenie. Zrobilismy tutaj ostatnie zaopatrzenie, sprawdzilismy maila i zadzwonilismy do rodzicow, a krotko po polnocy autobus zabral nas na lotnisko. I tak po prawie 7 latach opuscilismy nasz drugi dom Australie.

Komentarze

Popularne posty