Australia - Sandfire Roudhouse 19 sierpień 2007 niedziela

Wczoraj po dlugiej podrozy przez nie konczace sie polacie czerwonordzawej ziemi dotarlismy do kolejnego przystanku na naszej trasie, ktory na mapie wygladal jak male miasteczko. Nie nalezy jednak ulegac zludeniom kropeczki na mapie zachodniej Australii nie oznaczaja miast. Zazwyczaj sa to malenkie stacje benzynowe z jeszcze mniejszym barem, malutka toaleta i nie za duzym polem namiotowym. Nauczeni doswiadczeniem nie spodziewalismy sie luksusow. Tym razem stacja o nazwie Sandfire byla wyjatkowa. Jak dowiedzielismy sie z tablicy informacyjnej cztery miesiace wczesniej wybuchl tutaj pozar spodowowany spieciem elektrycznym. To co zobaczylismy po przyjezdzie bylo niestety pozostaloscia po dawnej Sandfire. Nie mniej jednak na miejscu mozna bylo sie zaprzyjaznic z calym stadem przepieknych pawi w tym z pawiem albinosem, wielbladem, bykiem oraz szeregiem pieskow kundelkow towarzyszacych przyjezdnym turystom. Od samego poczatku zapalalismy sympatia do tego miejsca, na dodatek poznalismy trojke Japonskich turystow podrozujacych z Darwin do Perth. Kupa smiechu i radosci, Japonczycy maja specyficzne podejscie do zycia i biora wszystko na serio co prowadzi do smiesznych sytuacji. Wspolna kolacja, wymiana doswiadczen z podrozy i po prostu konwersacja wprowdzila nas w wakacyjny nastroj. Szybki prysznic w spartanskich warunkach (nie zapominajcie, ze tutaj wszystko sie spalilo) i do lozka przed nami kolejny, sloneczny, dluuuuugi pelen wrazen dzien.

Komentarze

Popularne posty