Laos - Vientiane 19 listopad poniedzialek

Wyruszulismy rano z Luang Prabang autobusem typu VIP, jest to okreslenie, ktore azjaci nadurzywaja z wielkim ulubowaniem. VIP w azji nie ma nic wspolnego z VIP w karajch wysoko rozwienietych, nasz autobus to stary odmalowany pojazd z babcinymi zaslonkami w oknach a klimatyzacja to albo delikatny nadmuch albo lodowaty podmuch powietrza nie wiadomo co gorsze. W oczekiwaniu na odjazd naszego autobusu zauwazylem mlodego chlopaka z papierosem w ustach i o zgrozo z karabinem maszynowym na ramieniu ukrytym po kurtka. Z przewodnika dowiedzielismy sie, w 2004 roku na tej samej trasie, ktora my bedziemy jechac doszlo do kilku grabierzy z udzialem broni. Bandy lokanych zlodziei zatrzymywali autobusy i robowali co popadlo przy okazji strzelajac do turystow. Doszlismy do wniosku, ze owy Pan to ochrona autobusu ale nawet nie chcielismy myslec co taki czlowiek moze zdzialac w konfrontacji z cala banda uzbrojonych oprychow chyba tylko pogorszyc sytuacje.

Przemierzajac serpentyny wsrod jak sie okazalo calkiem pokaznych gor dotaralismy do stolicy Laosu – Vientiane okolo 18 tej. W Laosie nie ma mozliwosci wypozyczenia samochodu czego strasznie zalowalismy, widoki byly naprawde fantastyczne, po drodze mijalismy bardzo zadbane okoliczne wioski. Laos przujmuje turystow dopiero od 1990 roku, przed tem bylo to niemozliwe ze wzgledu na sytuacje polityczna. Podobno wiele terenow jest jeszcze zaminowanych, a na drogach ciagle pojawiaja sie bandyci zatrzymujacy autobusy.

Komentarze

Popularne posty